„Poszła baba do doktora”

to ja
jak zaczęłam chorować
to chora i chora

a tu wiosna dookoła
sikorki gniazda wiją
gołębie na balkonie
między brzózkami wrony
wróble kąpią się w kałuży

a mnie czas się dłuży dłuży
niespokojny niewiadomy
i bez końca separacji
od świata od ludzi

mandolina w kątku
tuż przy wiolonczeli
szepcą coś cichutko
radzą jak mi pomóc
też już chcą wyjść z domu

życie moje życie
aby wyjść na swoje
łut szczęścia darujesz
ale ja go dzisiaj
więcej potrzebuję

„poszła baba do doktora”

ja nie pójdę
wiosna
wiosna z martwych wstaje
wiosna pachnie śpiewa
zsyła leki prosto z nieba
już tabletek mi nie trzeba